Zapalniczka i spotkanie po latach
Po raz kolejny autobus do Wąbrzeźna spóźnia się o trzy minuty; a może jest zupełnie inaczej? Może to nie autobus się spóźnia tylko pasażerowie? A właściwie jeden z nich – biznesmen zmuszony do oddania samochodu własnej żonie, a właściwie byłej żonie? Tak czy inaczej, mężczyzna dociera na podmiejski przystanek PKS o trzy minuty za późno.
W sobotę, 25 lutego w Moim Teatrze odbyła się premiera spektaklu Zapalniczka w reżyserii Sandry Matuszak. Komedia z udziałem Artura Kamińskiego i, debiutującego na scenie Mojego Teatru, Mikołaja Fajfera to zabawna opowieść o sukcesie biznesowym i politycznym, przy jednoczesnej porażce życiowej. A wszystko przez kobiety – czarownice, wiedźmy, żmije i bezduszne istoty, które niepostrzeżenie potrafią omotać i obezwładnić zakochanego samca. Oczywiście – z dużą dozą ironii w głosie.
Spóźnieni pasażerowie
Podmiejski przystanek PKS, samotna ławeczka i on – biznesmen, któremu właśnie ucieka autobus do Wąbrzeźna. Jedzie na spotkanie z żoną i synem, którego ma odwieźć na zajęcia sportowe. Taka jest umowa, ale mężczyzna znów spóźnia się na przystanek. Nie, to nie on się spóźnia, to autobus przyjeżdża o trzy minuty za wcześnie. Nie tylko on nie zdążył do niego wsiąść. Na przystanku pojawia się kolejny pasażer, któremu nie udało się przybyć na czas.
Początkowo mężczyźni patrzą na siebie wrogim wzrokiem, niechętni do podjęcia jakiejkolwiek rozmowy. Wszystko zmienia jedna, mała, a jakże cenna zapalniczka. Dzięki pamiątkowemu drobiazgowi obaj spóźnieni mężczyźni ustalają bowiem, że bardzo dobrze się znają. Są kolegami ze szkolnej ławy, którzy nie widzieli się od dwudziestu lat. Nie zmienia to jednak niechęci do podjęcia dalszej rozmowy.
Zabawnie i życiowo
Komedia słowna Zapalniczka zabiera widzów w świat skomplikowanych relacji damsko-męskich, wielkiej polityki, władzy i pieniędzy – nie zawsze legalnych i często przekazywanych nad stołem. Jest zabawnie, na co publiczność reaguje szczerym i głośnym śmiechem. Bo jak tu się nie śmiać, kiedy wójt spaceruje z plastikową reklamówką i pewną, tajemniczą opaską na nodze, a Król Sedesów za wszelką cenę próbuje ukryć fakt, że oddał samochód żonie – a właściwie byłej żonie?
Zapalniczka to spektakl, który zdecydowanie warto obejrzeć. Idealnie dobrana obsada, duży realizm postaci i przezabawne dialogi, które nie pozwolą widzowi na zachowanie powagi.