Trucizna w Polskim Teatrze Tańca
Trucizna odsyła do średniowiecznych epidemii tanecznych, których różne odmiany zdefiniowano w XIX wieku jako choreomania. Etymologicznie choreomania łączy greckie słowa choros (taniec) oraz mania (szaleństwo), nazywając w ten sposób spontaniczne, niekanoniczne i niewygodne dla władzy ruchowe manifestacje ciał w przestrzeni publicznej.
„Taneczne zarazy” miały miejsce w średniowiecznej Europie, ale w spektaklu umieszczone zostają w aktualnym, społecznym kontekście. Przewijają się tu więc nawiązania do „Climaxu” Gaspara Noé czy do rewiowych szaleństw, o których lider zespołu Prodigy, Keith Flint, śpiewał w piosence „Poison”.
Choreograficznie Trucizna nawiązuje do pozascenicznych tańców społecznych (social dancing), mających moc budowania fizycznej wspólnoty i ruchowej empatii – podczas zgromadzeń, protestów w przestrzeni miejskiej czy w klubach.
Pracując z grupą tancerzy z Polskiego Teatru Tańca badamy taniec jako pasję i zatrucie. Obserwujemy, jak materializują się w poszczególnych ciałach i w ich osobistych historiach. Przemieszczamy się pomiędzy perspektywą indywidualną, a grupową dynamiką. Przyglądamy się, jak ze zbiorowiska indywidualności taniec wytwarza grupę, stając się kolektywnym doświadczeniem.
Spektakl Trucizna w reżyserii i choreografii Marty Ziółek zostanie wystawiony 20 i 21 stycznia w Polskim Teatrze Tańca.