spektakle

Kilka dziewczyn i on jeden

On – aktor, celebryta próbujący powrócić do wielkiego świata show-biznesu, szukający dla siebie nowej roli. I też On – mężczyzna zaręczony, który pragnie rozpocząć nowe życie u boku ukochanej kobiety. Zanim jednak stanie na ślubnym kobiercu postanawia ostatecznie rozliczyć się z przeszłością. Przed kamerą i na oczach widzów. Pytanie tylko, czy wszystko jest na pokaz? Na Scenie Nowej Teatru Nowego w Poznaniu odbyła się premiera spektaklu Kilka dziewczyn / Some girl(s) w reżyserii Piotra Kruszczyńskiego.

Aktor – celebryta, w którego wciela się Adam Machalica, postanawia spotkać się kobietami, które w przeszłości były dla niego ważne, i które, w jego ocenie, skrzywdził. Celem tych spotkań ma być rozliczenie się z przeszłością i zamknięcie tego, co było. Jednocześnie mężczyzna chce przeprosić za wyrządzone krzywdy. Nie jest to jednak oczyszczenie zepsutych relacji i naprawienie błędów, ale walka o własne dobre samopoczucie, zagłuszenie własnych wyrzutów sumienia.

Powrót na szczyt popularności

Spotkania odbywają się w studiu telewizyjnym, przed kamerami, które rejestrują każdy dźwięk, rozmowę, obraz zaproszonych kobiet. To pomysł aktora – celebryty. Takie rozliczenie się z przeszłością na oczach widzów ma być zabiegiem oczyszczającym, ale również przynoszącym rozgłos. Rozmowy z kobietami, z którymi kiedyś był związany stają się elementem marketingowym i promocyjnym. Celem tych spotkań jest powrót do show-biznesu i ponowne zaistnienie na ekranie.

Tekst autorstwa Neila Labute’a w przekładzie Jacka Kaduczaka obnaża mechanizmy rządzące narcystycznym aktorem, który za wszelką cenę pragnie być widzialny i słyszalny. Potrzebuje rozgłosu i wykorzysta do tego celu wszystkie możliwe sposoby – nawet te, które zamiast oczyścić i naprawić krzywdy, tylko je pogłębiają.

Kilka dziewczyn pragnie zemsty

Spotkania z byłymi partnerkami i kochankami przynoszą zaskakujący obrót. Zamknięta w sobie, zabiedzona żona i matka – w tej roli Maria Bruni, nagle przemienia się w pięknego, delikatnego i zdolnego łabędzia. Nieco mroczna, otwarta imprezowiczka (w tej roli Malina Goehs) nadal jest nieposkromiona i nie przepuści żadnej okazji, aby sprawdzić swój uwodzicielski wdzięk. Mimo długiego czasu od ostatniego spotkania z aktorem, nadal pozostaje kusząco piękna i nie boi się tego wykorzystać. Jest też żona pana profesora, w którą wciela się Antonia Choroszy. Zmysłowa, kobieca, namiętna, ale również niezwykle silna i dojrzała życiowo kobieta, postanawia wyleczyć zranioną dumę słodką zemstą – a wszystko na oczach widzów.

Pierwotny plan oczyszczenia i rozpoczęcia nowego życia u boku narzeczonej – a wkrótce żony, burzy się z każdym kolejnym spotkaniem i każdą rozmową. Gra, którą toczy z byłymi partnerkami, nagle zostaje obrócona przeciwko niemu samemu, a pytanie o ślub i narzeczoną stają się jakby retoryczne. A popularność – czy ona jeszcze w ogóle ma jakieś znaczenie?

Spektakl Kilka dziewczyn / Some girl(s) zmusza widza do refleksji nad prywatnością. Podejmuje temat granicy pomiędzy tym, co powinno zostać wystawione na widok publiczny, a tym, co znajduje się w sferze prywatności. Tylko czy w czasach kiedy życie toczy się w mediach społecznościowych, takie granice jeszcze w ogóle istnieją?

[fot. Jakub Wittchen]