spektakle

Haga. Procesu nie będzie!

Wojna. Ból. Cierpienia. Ludobójstwo. Kradzieże. Gwałty. Morderstwa. Piekło na ziemi. Jak wszystko, nawet wojna kiedyś się kończy. Wtedy przychodzi czas rozliczeń. Sądów i osądów. Szukania winnych. Wtrącania do więzień. Procesów. Walki o przetrwanie. Zdrad i zwątpienia. W piątek, rok po napaści Rosji na Ukrainę, w Teatrze Polskim w Poznaniu odbyła się premiera spektaklu Haga w reżyserii Saszy Denisowej.

Tytułowa Haga to proces, który właśnie się odbywa. Prominentni rosyjscy politycy zostają wtrąceni do „luksusowego” holenderskiego więzienia i czekają na proces. Każdy z nich zaczyna własną walkę o przetrwanie, a jak wiadomo, najlepszą obroną jest atak. Nadszedł więc czas oskarżania innych, bo przecież… to oni byli źli. To oni kradli, gwałcili, mordowali. My nie… my tylko siedzieliśmy za biurkami i patrzyliśmy na to, co się dzieje. My nie wydawaliśmy żadnych poleceń i rozkazów. Za wszystkim, co się złego wydarzyło stoi on, i tylko on. Władimir Władimirowicz Putin.

W obliczu rozpoczynającego się procesu, który ma udowodnić masowe ludobójstwo przeprowadzone na terenie Ukrainy, przywódcy zaczynają patrzeć na to, co się wydarzyło przez pryzmat własnego (nie)udziału w podejmowaniu jakichkolwiek wojennych decyzji. Dochodzą do wniosku, że tak naprawdę są niewinni; zostali zmanipulowani i zmuszeni do okrucieństwa. Co więcej, to przecież nie oni dopuszczali się wszystkich okropnych zachowań wobec okupowanego kraju i jego mieszkańców.

Ukraińska dziewczynka świadkiem wydarzeń

Przez cierpienie i ból prowadzi widza ukraińska dziewczynka, w którą wciela się Anna Springer. Przechadzając się po scenie z młotkiem sędziowskim opowiada o tym, jak wygląda wojna. Mówi o jęczących rannych, którzy umierają w samotności i bólu pod gruzami domów. O kradzieżach oraz plądrowaniu wsi i miasteczek przez żołnierzy. O morderstwach niewinnych ludzi, nalotach, piwnicach i próbach prowadzenia normalnego życia – wśród rannych i zabitych. Nie boi się mówić o niewyobrażalnym cierpieniu, stracie najbliższych, zabraniu niewinnego dzieciństwa i przymusowych deportacjach ukraińskich dzieci do Rosji.

Ból dziewczynki zostaje zderzony z tymi, którzy oskarżają i którzy bronią. Na scenie pojawiają się bowiem prokurator (w tej roli Katarzyna Pilichowska) oraz adwokat (James Malcolm). To typowi karierowicze, dla których nie jest ważny sam proces, jego przebieg i przedstawiane dowody, ale finał sprawy. Muszą wygrać i po raz kolejny udowodnić światu, że są najlepsi w swoim fachu. Potrzebny jest im rozgłos, blask fleszy, artykuły w mediach, a potem długie i zasłużone wakacje. Okrucieństwo i ludobójstwo nie robią na nich większego wrażenia. Zbieranie dowodów zbrodni, czy też dokumentów potwierdzających niewinność to dla nich tylko środek do celu. Czy doczekają końca procesu? I który z nich okaże się skuteczniejszy w swojej pracy?

Haga – szukanie winnych

Rozpoczynają się przesłuchania. Przywódcy zaczynają szukać winnych. W obliczu dożywotniego więzienia, albo – co gorsza – kary śmierci (chociaż tej przecież w cywilizowanej Europie nie wolno stosować), potęga, siła i nieomylność wielkiej Rosji zaczyna blednąć. Pojawiają się wątpliwości i rzucanie oskarżeń wobec innych.  Trzeba się z tej trudnej sytuacji procesowej jakoś wywinąć i wrócić do żon, kochanek, drogich samochodów i jachtów, luksusowych willi z basenami i spokojnego łowienia ryb gdzieś w dalekiej tajdze.

Haga to nie jest spektakl martyrologiczny. To raczej tragikomedia, w której czarny humor przeplata się z okrucieństwem. Zatrute gęsi roznoszące truciznę i genetycznie modyfikowana żywność zderzają się z bombardowaniami obiektów cywilnych. Zamiłowanie do niedozwolonych używek i poetyckie referaty przeplatają się z masowymi morderstwami niewinnych ludzi. W ludobójstwo wplecione zostają duchy przodków Wielkiej Rosji. Wszystko zaś zostaje otoczone rosyjską – cenioną na całym świecie – kulturą; z Tołstojem, Czechowem i Czajkowskim na czele.

Co, jak co, ale kultura musi przetrwać. Przetrwa też Rosja. Wszyscy oczekujący na proces w to wierzą. Wierzy też Władimir Władimirowicz Putin, w którego mistrzowsko wciela się Barbara Krasińska, ukazując cały cynizm, a nawet obłęd tego, który uważa się za Matkę Rasiję i zrobi wszystko, żeby zawładnąć światem.  

Wojna trwa, procesu nie ma, czy kiedykolwiek będzie? Kto zasiądzie na ławie oskarżonych, a kto stanie się obrońcą? To pytania retoryczne. Bo ma razie – świat patrzy. Od dwunastu miesięcy Zachód patrzy jak Ukraina się wykrwawia i przykrywa gruzami. A oni śmieją się w głos, czytają Wiśniowy sad i tańczą Jezioro łabędzie.